Czułam jak mój świat powoli się rozpada... Miałam stracić kolejną osobę przez moją moc? Kolejną osobę, którą kocham...? To wszystko stało się dla mnie za ciężkie do udźwignięcia... Najgorsze było to, że nic nie mogłam na to poradzić...
  - Oczywiście, że chcę aby przeżył... - zwróciłam się do Baltazara. - Rób co trzeba...
  Wymawiając to wszystko miałam wielką gulę w gardle. Czułam też, że łzy już nagromadziły się w kącikach oczu i tylko jakby czekały na znak by spłynąć po policzkach. Byłam za bardzo roztrzęsiona by je powstrzymać i po chwili wybuchnęłam płaczem. Dwa trolle, które przyszły z Baltazarem, podeszły do mnie i wiedziałam, że chciały mnie pocieszyć. Jedyne jednak co mogły zrobić to mnie przytulić i tak też zrobiły. Nastała grobowa cisza przerywana moim łkaniem i nierównomiernym oddechem Jack'a.
  Musiałam być jednak silna, chociażby ze względu na Jack'a. Musiałam jakoś się z tym pogodzić. Nie było na to rady...
  Wpadłam na pewien pomysł, dzięki któremu moje łzy ustały. Dałam radę spojrzeć na twarz Jack'a. Miał bardzo wykrzywioną minę. Baltazar podszedł bliżej niego i zaczął coś szeptać w nieznanym mi języku oraz wymachiwać rękami z jakimś dziwnym proszkiem. Podobne rzeczy wykonywał kilka lat temu. Tylko, że to była moja mała Ania...
  W jednej chwili grymas zniknął i pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. Oddech się uspokoił i Jack wreszcie spokojnie zasnął.
  - Mam jedno bardzo ważne pytanie... - mówiąc to na szczęście głos się nie załamał.
  - Tak Elso?
  - Czy będę mogła się z Jack'em jakoś kontaktować?
  - Naturalnie. - jego odpowiedź bardzo mnie uspokoiła. - Jest tylko jeden warunek. Nie możesz używać swojej mocy w jego obecności przez jakiś czas. Potem wszystko wróci do normy, ale...
  - Jakie "ale"? - zaczęłam się denerwować, bo myślałam, że wszytko już będzie dobrze.
  - ...ale on nie będzie Cię pamiętać... - dokończył. - To jest efekt uboczny moich czarów... Magia zawsze ma swoją cenę...
  - Ale jak to nie będzie mnie pamiętać...?
  - Żeby pozbyć się wpływu twojej mocy musiałem usunąć jego pamięć związaną z Tobą...
  - A-ale... A-ale... - Nie mogłam już sklecić zdania. Dlaczego wszystko jest przeciwko mnie?
  - Będzie dobrze... Zobaczysz... A zawsze jak były źle chwilę to on już tego nie pamięta... - starał się mnie pocieszyć, jednak dla mnie to wcale nie cieszyło.
  Chciałam by było jak dawniej. A poza tym nie było żadnej sytuacji, której chciałam wymazać z pamięci...
  - To my zabierzemy go do domu... Przestraszy się jak będzie w obcym dla niego miejscu...
  Trolle podeszły do Jack'a i we trójkę uniosły go i przeszły przez tunel. Jak tylko regał się zamknął ja padłam na łóżko rycząc jeszcze bardziej.
  Dlaczego to wszystko jest takie niesprawiedliwe...?