niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 17 "..ale czy aby na pewno...?"

  - Ekhem... - mama Jack'a przewróciła nas do porządku. 
   Zasiedliśmy z powrotem do stołu, by również Jack mógł zjeść obiad. Emmę wręcz rozpierała energia i nie mogła usiedzieć na miejscu. 
   - Kiedy wyjdziemy? Pójdziemy na lodowisko? A może zrobimy bitwę na śnieżki? - pytała ciągle. 
   Nagle ktoś zapukał do drzwi. Emma czym prędzej poszła otworzyć nawet nie pytając "Kto tam?". Jednak gdy tajemniczy gość przestąpił próg domu ona od razu się uspokoiła, albo raczej przestraszyła. 
   - Mamo... - zawołała niepewnie. 
   Pani Frost prędko poszła do przedpokoju. 
   - Julliana! - zawołała radośnie. - Jak Cię dawno nie widziałam... 
   - Witaj Clarise... 
  Pośpiesznie wstaliśmy z Jack'em i skierowaliśmy się w stronę gościa. Była to kobieta w średnim wieku, która bardzo przypominała innych mieszkańców Arendelle. Miała jasną, lekko opaloną cerę i duże niebieskie oczy. Ubrana była w kolorowy płaszcz, który szybko zdjęła ukazując mocno wzorzystą czerwoną sukienkę do ziemi.
  - Jack! Ale ty wyrosłeś! Nie pamiętasz mnie prawda? 
   Po minie Jack'a można było się domyśleć, że nie. Był tym faktem trochę zakłopotany, jednak pani Julliana tylko się uśmiechnęła. 
   - Pewnie, że mnie nie pamiętasz... Jak wyjechałam byłeś jeszcze taki malutki... 
  - Juliano minęło tyle lat od naszego spotkania... - pani Frost była bardzo wzruszona. - Wejdź do salonu. Przebyłaś bardzo długą drogę... 
   - Nie sama. - przerwała jej. - Widzisz minęło już sporo czasu, a gdy już Cię opuszczałam byłam w ciąży... Przyjechałam z córką odwiedzić swój dawny dom. A... 
  W tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem. 
  - ...żeby to piorun jasny trzasnął. Głupi koń! Masz tam zostać! Do jasnej... 
  - To właśnie jest Roxanne... 
  - Roxi, ściślej rzecz ujmując... Mamo po co zabrałyśmy tę małą durną szkapę? 
  - Bo potrafi najwięcej rzeczy unieść... Córciu... Przywitaj się ładnie. - pani Julliana próbowała przywołać ją do porządku. 
  - A tak tak... Dzień dobry... - dodała z przekąsem i zamknęła drzwi.
  Dopiero teraz mogłam ją zobaczyć. Bardzo różniła się od swojej matki. Pierwsze co rzuciło się w oczy to jej mocno opalona skóra w kolorze mlecznej czekolady. Miała kruczoczarne włosy i ciemne oczy. Jej ubiór mówił raczej o jej charakterze... Gdy tylko zdjęła płaszcz na początku myślałam, że ma tylko bluzkę. Miała naprawdę kusą spódniczkę, A jej "bluzka" przypominała raczej halkę, którą ja sama miałam pod suknią. 
  - Jeju jak tutaj zimno... - powiedziała pocierając sobie ręce.    - Zapraszam Was do kominka, tam się ogrzejecie. Ja zaraz poszukam jakiś ciepłych ubrań dla Roxanne... 
  - Nie trzeba. Zostanę jednak w płaszczu.. - syknęła zakładając z powrotem płaszcz. 
  - Jak jej tak ciepło to niech tak zostanie... - odparła pani Julliana. 
  - Chodźcie. Trafiłyście na świetną porę, bo właśnie miałam podać ciasto... - powiedziała pani Frost już w drodze do kuchni. 
  Było mi trochę niezręcznie tak stać i szturchnęłam lekko Jack'a. Ten jakby oprzytomniał zauroczony urodą Roxanne, ale zaraz uśmiechnął się do mnie słodko i wziął za rękę. 
  - Przepraszam, że nie przedstawiłem od razu. Ta mała to Emma - ta uśmiechnęła się do nowo przybyłych - A to Elsa. 
  - Bardzo mi miło panie poznać. 
  - Nam również - powiedziała pani Julliane i mocno uścisnęła mi dłoń.
  Chciałam także przywitać się z Roxanne, ale ta tylko spojrzała na mnie chłodno i od razu cofnęłam rękę. Czułam, że raczej nie zostaniemy przyjaciółkami. Miałam jednak cichą nadzieję, że nie będziemy żyły jak pies z kotem, bo jak widać odwiedziny nie będą krótkie. 


  Przeszliśmy wszyscy do salonu i zasiedliśmy znowu do stołu. Jak tylko mama Jack'a wróciła z pysznie wyglądającym ciastem jagodowym to zaraz pochłonęła się w rozmowie z panią Julliane. Dowiedziałam się, że pewnego dnia przyjechał do Arendelle cudzoziemiec, w którym mama Roxanne zakochała się z wzajemnością. W bardzo szybkim czasie się pobrali i pani Julliane wyjechała z nim do słonecznej Hiszpanii, kraju jej męża. Tam jak widać urodziła się Roxanne i to tłumaczyło jej opaloną cerę. Potem rozmowa poszła trochę na inne tory, ale ja już tak się nie wsłuchiwałam. Przez cały czas Jack i ja trzymaliśmy się za rękę. Spojrzałam w te jego czekoladowe oczy i czułam, że cała się rozpływam. Zarumieniłam się strasznie więc szybko odwróciłam wzrok, a ten padł na Roxi. Z jej oczu leciały błyskawice. Gdyby wzrok mógł zabijać to już dawno bym nie żyła. Za długo jej się przeglądałam i spuściłam oczy. Atmosfera zrobiła się bardzo nieprzyjemna. A może ja tylko tak odczuwałam? Emma nie mogła usiedzieć na krzesełku. Dało mi to pewien pomysł.
  - A może wyjdziemy i pokażemy Roxi okolicę? - zapytałam nieśmiało.
  - Oj tak tak! - Emma od razu się obudziła. - Mamo proszę możemy wyjść? Proszę...
  - Hm... - Pani Frost udawała, że się zastanawia. Widać, że przypadło jej to do gustu, bo będzie mogła wreszcie pogadać na spokojnie ze swoją przyjaciółką. - Idźcie. Tylko ubierzcie się ciepło. 
  - Super! Dzięki mamo! - Emma przytuliła mocno mamę i w sekundę się ubrała i wyszła na zewnątrz. 
  Z Jack'em zaraz poszliśmy w jej ślady. Musieliśmy jednak poczekać na naszego gościa, któremu raczej nie spieszyło się by gdziekolwiek wychodzić. W oczekiwaniu na Roxi zaczęliśmy rzucać się śnieżkami. Biegaliśmy i śmialiśmy się jak nienormalni, ale nikogo to nie dziwiło i po chwili dołączyły do nas inne dzieciaki. W końcu podzieliliśmy się na dwie drużyny i każda miała swoją własną bazę. Była to prawdziwa bitwa śnieżna. Wtem niespodziewanie otworzyły się drzwi domu Jack'a i wyszła z nich Roxi. Zdążyła zrobić zaledwie jeden krok i dostała śnieżką prosto w twarz. Cała zabawa ucichła. Roxi chyba była w szoku, ale gdy tylko zdjęła z twarzy śnieżną papkę widać było, że jest cała czerwona. Patrzyła na mnie nienawistnym wzrokiem. 
  - Zapłacisz mi za to... - powiedziała i zaczęła iść w moim kierunku. 
  Dzieciaki odsuwały się z jej drogi. Zabawa się skończyła. Zaczęłam jej się bać. Zauważyłam w jej oczach czerwone ogniki. Zaraz przypomniał mi się ten koszmarny śmiech. Nogi miałam jak z waty i aż upadłam. 
  - Elsa? Wszystko w porządku? - Jack był szybszy od Roxi i zaraz przebiegł do mnie z przeciwnej drużyny. 
  - T-tak... Chyba tak... - odpowiedziałam trzęsącym się głosem. 
  W tym momencie podeszła Roxi. Stała nade mną i patrzyła. Nagle zrobiła coś czego się kompletnie nie spodziewałam. Dostałam śnieżką w twarz! 
  - Masz za swoje! - powiedziała rozbawionym tonem. 
  - Hahahahahaha... - śmiech Jack'a rozniósł się po okolicy co spowodowało śmiech pozostałych dzieciaków. 
  Mnie też rozbawił też żart. Zmyłam śnieżkę z twarzy i zabawa dalej trwała. Roxi była w mojej drużynie, a Jack znów w przeciwnej. Dobry humor towarzyszył nam cały czas. Dzieciaki bardzo ciekawiło dlaczego Roxi ma taki ciemny kolor skóry. Fakt wyróżniała się mocną opalenizną wśród prawie białych mieszkańców Arendelle. Zauważyłam też, że starszym uczestnikom zabawy bardzo się Roxi spodobała. Była bardzo wysportowana i w ogóle miała ładną twarz i figurę. Byłam ciekawa jak Jack na nią patrzy. Gdy tylko skierowałam na niego wzrok nasze oczy się spotkały. Znów się zarumieniłam. Jack zaraz podszedł do mnie i objął w talii. Czułam się przy nim tak bezpiecznie. 

  Przepraszam, że tak dużo czasu mi to zajęło, a rozdział jest tak w sumie neutralny, ale zrobiłam wprowadzenie do tego co mam zamiar zrobić potem... Nadmiar nauki i brak czasu, szczególnie w ostatnich dwóch tygodniach sprawił, że prawie w ogóle nie spałam... Mam nadzieję, że nie jest to najgorszy z moich rozdziałów i dziękuję wszystkim, którzy czytają moje wypociny. :)

3 komentarze:

  1. Obiecuję, że w tym tygodniu przeczytam! Muszę nadrobić zaległości! Pozdrawiam i życzę weny oraz czasu na pisanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Love this! Jesteś świetna! Kolejny cudowny rozdział!
    I jeśli to nie problem zapraszam na mojego bloga:
    Jelsa - czyli syrena i strażnik!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam! (Co prawda trochę mi to zajęło). Ale naprawdę cudownie piszesz! To jeden z najlepszych blogów jakie czytałam! Nie mogłam się oderwać! Życzę Ci naprawdę dużo wolnego czasu. Wiem, jak ciężko jest mieć to wszystko na głowie. zapraszam do mnie http://www.frost-snow.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko i czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń

Snow-Falling-Effect